Okradane są stacje paliw, ciężarówki, maszyny budowlane i rolnicze, lokomotywy i samochody osobowe. Złodzieje to robotnicy, kierowcy autobusów, żołnierze, strażacy, a nawet uczniowie. Sami tylko kierowcy TIR–ów kradną co miesiąc ropę wartości 300 mln zł. W najnowszym wydaniu „Bloomberg Businessweek Polska” – cała Polska na kradzionym paliwie.
Ponadto w nowym numerze „Bloomberg Businessweek Polska”: przytulanie do Euro, czyli jak zarobić, nie płacąc UEFIE, debata surowcowa o polskim gazie, czas na Harvard, czyli rewolucja w polskiej edukacji, Jan Krzysztof Bielecki – gospodarczy mózg rządu Donalda Tuska, superkłopoty Super-Mario, czyli Włochy na zakręcie, obrońca twierdzy euro – Jens Weidmann, wybawca „jeżynki” – Thorsten Heins oraz akumulatory zdobywają świat.
Paliwo kradną kierowcy małych samochodów dostawczych i wielkich TIR–ów, pracownicy stacji benzynowych i kierowcy cystern, nastolatkowie, którym z kieszonkowego nie starcza na beznynę, handlowcy, maszyniści i robotnicy obsługujący maszyny budowlane, a także członkowie zorganizowanych grup przestępczych. Złodziei przybywa wraz z rosnącymi cenami paliwa. To ogólnoświatowy trend. W Australii, gdzie zjawisko jest bardzo dobrze zbadane, te proporcje są niemal liniowe. Najwięcej kradną ci, którzy mają najwięcej okazji. Najczęściej – kierowcy. O skali zjawiska w tej grupie zawodowej najlepiej świadczy solidarny opór, jaki kierowcy stawiają firmom instalującym systemy monitoringu. Urządzenia mierzące poziom paliwa w zbiornikach czy nawet monitorujące trasę przejazdu samochodu są notorycznie niszczone. Czasami takie czujniki trzeba wymieniać nawet co trzy–cztery tygodnie. Niektórzy kierowcy cystern stosują metody sprawdzone jeszcze w czasach PRL. Podwieszają wewnątrz zbiornika pod każdym z kilku wlewów wiadra lub plastikowe beczki. Po spuszczeniu paliwa na stacji wystarczy je wyjąć, zostaje w nich bowiem nawet ponad 100 litrów. Kierowcy sprzedają też na lewo paliwo, które zostaje im w wężu po spuszczeniu zawartości zbiornika na stacji benzynowej. W najnowszym wydaniu „Bloomberg Businessweek Polska” – „Cała Polska kradnie paliwo”.
Polska paliwo nie tylko kradnie, ale także przemyca. Spektakularny wypadek na polsko–rosyjskim przejściu granicznym w Gołdapi był kwestią czasu. W końcu do niego doszło: stojący po rosyjskiej stronie granicy samochód kempingowy nagle wybuchł. Kierowca – wracający do kraju Polak – w ostatniej chwili zdążył wyskoczyć z szoferki. Płomienie stopiły opony w aucie, które siłą bezwładu potoczyło się w stronę polskich szlabanów, przy okazji uderzając w magazyn sklepu wolnocłowego. Według rzeczniczki warmińsko–mazurskiego oddziału Izby Celnej kierowca spalonego auta nielegalnie przewoził paliwo z Rosji. To najpopularniejszy rosyjski towar. Problem w tym, że legalnie można wwieźć pełny bak oraz 10 litrów w kanistrze, i to tylko raz na dobę. A w obwodzie kaliningradzkim benzyna kosztuje niemal o połowę mniej niż w Polsce. I kusi. Celnicy szacują, że tylko przez przejście z Kaliningradem do Polski wlewa się 6 do 7 mln litrów paliwa rocznie. O tym, jak nielegalne paliwo jedzie ze wschodu – na łamach „Bloomberg Businessweek Polska”.
W „BBWP” również debata o bezpieczeństwie surowcowym Polski. Ze złóż krajowych pochodzi obecnie około 30 proc. zużywanego w Polsce gazu ziemnego. Cel jest jasny. W 2020 roku powinniśmy wydobywać w kraju także pozostałe 70 proc. – zapowiedział Minister Skarbu Państwa Mikołaj Budzanowski. Receptą na surowcową niezależność miałyby być złoża niekonwencjonalne. Zdaniem ministra jedynym sposobem, żeby osiągnąć ten cel, jest przeznaczenie jak największych kwot na pozyskanie tego, co dała nam natura. – Mam na myśli zarówno gaz z łupków, jak i ropę z tego typu złóż oraz gaz ze skał piaskowca – mówi Budzanowski. Obecnie w kraju pozyskuje się nieco ponad 4 mld m3 gazu ziemnego rocznie. Realizacja ministerialnych planów oznaczałaby, że w ciągu ośmiu lat wydobycie w kraju wzrosłoby o ponad 10 mld m3. Dyskusję zorganizowały PwC, „Bloomberg Businessweek Polska” oraz tygodnik „Wprost”.
W najnowszym wydaniu „BBWP” także raport o zmianach na polskim rynku edukacji. We wrześniu polskie szkoły ponadgimnazjalne ogarnie rewolucja. Nowa podstawa programowa kończy z mitem, że Polak w liceum musi się nauczyć wszystkiego o wszystkim. – Takie zawężanie pozwoli lepiej przygotować uczniów do studiów i przyszłej pracy – podkreśla specjalista ds. społeczno–gospodarczych w organizacji Pracodawcy RP. – Szkoła nie będzie uczyła wszystkiego po łebkach, ale będzie nastawiona na to, by wykształcić dobrego kandydata na studia – tłumaczy ekspertka Instytutu Badań Edukacyjnych. Czy to pomoże absolwentom polskich szkół średnich w podboju najlepszych uczelni świata? Żeby wykładać na amerykańskim Uniwersytecie Harvarda, trzeba nieustannie walczyć o to, by znajdować się w trójce najlepszych na świecie w swojej dziedzinie. Harvard to jeden z symboli szkolnictwa wyższego, kuźnia elit polityki, biznesu i niedościgniony wzór dla tysięcy uczelni z całego świata. W bieżącym roku akademickim studiuje tam 24 Polaków. Niewielu w porównaniu z prawie sześcioma setkami Chińczyków czy blisko dwiema Niemców. Jednak co ważne, Polacy na tej uczelni nie tylko słuchają wykładów, ale i wykładają. Jak Mikołaj Jan Piskorski, w oficjalnych harwardzkich dokumentach przedstawiany jako Misiek, zajmujący się badaniem mediów społecznościowych i sposobami wykorzystania ich w biznesie. Czy polskie uczelnie mają szanse podążać śladami Harvardu – o tym w najnowszym „Bloomberg Businessweek Polska”.
Im bliżej polsko-ukraińskich finałów Mistrzostw Europy w Piłce Nożnej, tym więcej miejsca zajmują w mediach. I nie tylko na stronach sportowych czy politycznych. Także gospodarczych. W „Bloomberg Businessweek Polska” – o jeździe na gapę, czyli o tym, jak zarobić na EURO, ale nie zapłacić. Zasady są jasne: wszystko, co jest w jakikolwiek sposób związane z turniejem, który oficjalnie nazywa się UEFA EURO 2012™, należy do Unii Europejskich Związków Piłkarskich, zwanej pospolicie UEFA. Ktokolwiek chce korzystać z nazwy, logo czy odwołań do UEFA EURO 2012™, ten musi płacić. Ale są firmy, które tę zasadę ignorują. Tylko do dzisiaj naruszeń praw własności intelektualnej UEFA w Polsce jest już prawie 200. Wiele z nich to naruszenia drobne, ale kolejne firmy prześcigają się w tym, jak „przytulić się” do EURO.
Najnowsze wydanie „Bloomberg Businessweek Polska” również o polityce i politykach. Jan Krzysztof Bielecki to jeden z najbardziej zaufanych współpracowników Donalda Tuska. Były premier, który rządził Polską na początku lat 90., ma do gabinetu obecnego szefa rządu praktycznie nieograniczony dostęp. – Tusk ufa mu niemal bezgranicznie, ale też wie, że Bielecki ma ekonomicznego nosa – mówi „Bloomberg Businessweek Polska” osoba z bezpośredniego otoczenia szefa rządu. Polityczno–ekonomiczny tandem Tusk–Bielecki od ponad czterech lat nadaje ton gospodarce. Jak w każdym zespole i w tym duecie czasami iskrzy. Ale osoby z otoczenia obu panów zaprzeczają, jakoby zgłoszenie kandydatury Bieleckiego na szefa Europejskiego Banku Odbudowy i Rozwoju było próbą odsunięcia go na boczny tor. Kto mówi, a kto słucha w duecie Tusk–Bielecki – w najnowszym „BBWP”.
Na łamach „BBWP” także „Super–Mario”, czyli Mario Monti. Profesor ekonomii, w przeszłości unijny komisarz i członek tzw. Grupy Mędrców UE, przejął władzę we Włoszech w listopadzie 2011 roku. Jego hasłami były odbudowa wiarygodności kraju na arenie międzynarodowej i głębokie reformy gospodarcze. Dziś Włochy ponownie skupiają na sobie uwagę rynków. Niespełna pół roku po politycznej zmianie warty premier wydaje się już mniej super. Spośród szumnie zapowiadanych reform udało się dotychczas zrealizować zaledwie kilka. Dla Włochów nadchodzi czas prawdy. Wkrótce okaże się, ile z liberalnych reform Mario Montiego uda się faktycznie wprowadzić. Bez nich z gospodarką Włoch będzie marnie. O superproblemach Suepr-Mario – w „Bloomberg Businessweek Polska”.
W numerze również Jens Weidmann, najgorliwszy obrońca istniejącej od 13 lat twierdzy euro. Wokół niego wszystko drży w posadach. We Francji Nicolas Sarkozy, zwolennik fiskalnej wstrzemięźliwości, przegrał wybory z socjalistą François Hollande’em. W kwietniu szokująca wiadomość nadeszła z kraju, który jest jednym z najbliższych sojuszników Niemiec: holenderski premier Mark Rutte wraz z rządem złożył dymisję, bo nie udało mu się zebrać poparcia dla programu oszczędności. Hiszpania i Włochy ostrzegają, że nie uda im się zredukować deficytu tak, jak się zobowiązały. W kolejnych krajach Europy wyborcy zawierzają politykom, których motto brzmi: najpierw wzrost, potem cięcia. Jako najzagorzalszy zwolennik fiskalnej wstrzemięźliwości w Europie Weidmann walczy z tym keynestowskim przypływem. Ten 44–latek o nieśmiałym uśmiechu jest uosobieniem polityki zaciskania pasa. Jego determinacja do popierania oszczędności jest większa niż kanclerz Niemiec Angeli Merkel, dla której kiedyś pracował w urzędzie kanclerskim. Kim jest szef niemieckiego banku centralnego – w najnowszym wydaniu „Bloomberg Businessweek Polska”.
A skoro mowa o ludziach, którzy w cieniu innych zmieniają naszą rzeczywistość, to w „BBWP” jeszcze jedna sylwetka. Thorsten Heins, 54-letni debiutant w roli szefa firmy. Prezes Research in Motion (RIM), producenta słynnych biznesowych telefonów BlackBerry. W ubiegłym roku kurs akcji RIM stracił 79 proc. Jest już o prawie 90 proc. niższy od swoich szczytów z 2008 roku. W styczniu ustąpili Mike Lazaridis, który założył firmę w 1984 roku oraz długoletni współprezes Jim Balsillie. Rada nadzorcza zamiast ściągać na ich miejsce gwiazdę zarządzania z Doliny Krzemowej, awansowała Heinsa – dyrektora ds. operacyjnych, który pracował w RIM od czterech lat. To on ma przywrócić kluczową rolę BlackBerry w życiu biznesmenów i uratować Research In Motion. Skąd się wziął i czy może sprostać wyzwaniu – o tym na łamach „Bloomberg Businessweek Polska”.
W tym wydaniu również akumulatory. Dlaczego auta na prąd dotąd się nie upowszechniły? Jest kilka powodów, z których pierwszy brzmi właśnie: akumulatory. Dopiero poprawa ich wydajności i obniżenie cen wpłyną na opłacalność zakupu pojazdu. Standardowy samochód elektryczny z akumulatorem litowo–jonowym może przejechać 100–200 km, mniejsze auto tylko 60 km. A taki akumulator waży aż 100–300 kg. Konstruktorom daleko do osiągów aut spalinowych. Ale rynek akumulatorów rozwija się błyskawicznie. O jego perspektywach i o tym, kiedy samochody elektryczne podbiją nie tylko polskie drogi – w „Bloomberg Businessweek Polska”.
Nowy numer „Bloomberg Businessweek Polska” w sprzedaży w poniedziałek, 14 maja. E-wydanie „Bloomberg Businessweek Polska” jest dostępne pod adresem http://ewydanie.bbwp.pl/index.php?act=users&sub=login. Użytkownicy Iphone’ów i Ipadów oraz urządzeń obsługiwanych przez system operacyjny Android mogą pobrać cyfrową wersję pisma z AppStore i Android Market już w sobotę o 22.00.
„Bloomberg Businessweek Polska” to polska edycja jednego z najbardziej wpływowych magazynów na świecie. Ukazuje się od września 2011 r. Jego wydawcą jest Point Group Business Unit, spółka zależna Platformy Mediowej Point Group SA (GPW: POINTGROUP, PGM). Magazyn jest wydawany na licencji Bloomberg L.P., wydawcy „Bloomberg Businessweek”. To pierwsza międzynarodowa licencja od czasu przejęcia magazynu „Businessweek” przez Bloomberg w 2009 roku.