Egzamin praktyczny zdaje za pierwszym razem zaledwie ok. 36 proc. kandydatów. Przychody z tytułu egzaminów poprawkowych na kategorię B nawet trzykrotnie przewyższają wpływy za egzaminy zdane za pierwszym podejściem. System sprawdzania kompetencji kursantów stał się maszynką do wyciągania od nich pieniędzy. Czas, by w imię publicznego interesu rząd przestał tolerować ten prywatny folwark. W najnowszym wydaniu tygodnika „Wprost” – raport specjalny o tym, jak działa system egzaminów na prawo jazdy.
Ponadto we „Wprost”: reportaż z placu egzaminacyjnego, kolejna odsłona wojny ekologów z myśliwymi, dlaczego nie powinniśmy wpuścić do Polski Nocnych Wilków, moda na szkoły zawodowe, ranking programów MBA, polska firma, która podbiła rynek drukarek 3D oraz systemy, które kradną nam twarze i prywatność.
Najłatwiej zdaje się w Ostrołęce i Suwałkach, gdzie ponad połowa kandydatów zostaje kierowcami już po pierwszym podejściu. Najwięcej nerwów kosztuje egzamin w Pile. Żeby zdobyć tam prawo jazdy, przeciętny kandydat musi wsiadać do L-ki z egzaminatorem aż czterokrotnie. Nie lepiej jest w Opolu, Szczecinie czy Płocku. Kiepska zdawalność to wyższe przychody z tytułu opłat za poprawki. Gdyby nie poprawki, WORD w Zielonej Górze zarobiłby w zeszłym roku 1,4 mln zł mniej. Całe jego przychody to 2,3 mln, a zatem ponad 60 proc. pochodzi z kolejnych egzaminów. Rekordzistą jest WORD w Opolu, który na poprawkowiczach wzbogacił się w zeszłym roku o ponad 3 mln zł. Wojewódzkie Ośrodki Ruchu Drogowego stały się więc maszynkami do wyciągania pieniędzy od niedoszłych kierowców. Chociaż są instytucjami państwowymi z monopolem na egzaminowanie, nie kierują się w działalności publicznym interesem, ale zawartością swoich portfeli – piszą we WPROST Grzegorz Sadowski i Szymon Krawiec.
Egzamin na prawo jazdy to zwykła administracyjna czynność, która w Polsce urasta do rangi nieprzystępnej twierdzy. Sztucznie skomplikowany proces, mający jeden cel - naciągać możliwie jak największą liczbę ludzi na zbędne koszty. Polska ma jeden z najbardziej nieprzyjaznych systemów egzaminacyjnych, obudowany dodatkowo fikcyjnymi kursami zmniejszającymi punkty, ponownymi egzaminami. Wnosząc po bezpieczeństwie na drogach - służących jedynie tym, którzy te kursy prowadzą - komentuje redaktor naczelny tygodnika Tomasz Wróblewski.
Tymczasem niedoszli kierowcy zachodzą w głowę, co zrobić, by zmiękczyć serca egzaminatorów WORD. W końcu jednak dopada ich smutna refleksja: wynik egzaminu to loteria, a właściwie gra w trzy karty. Z góry zakłada się tutaj ich przegraną - egzaminator to kat, a nie sędzia. Ostatnio zawrotną karierę wśród podchodzących do egzaminu na prawo jazdy robi określenie „ekojazda”. Od stycznia tego roku za niespełnienie kryteriów ekojazdy można oblać egzamin. To, czy dana jazda była ekologiczna, ocenia egzaminator. Nowe wymogi wprowadzono – jak zawsze rzecz jasna – z myślą o dobru kierowców. Jak wygląda egzaminacyjna ekojazda w praktyce i reportaż z placu egzaminacyjnego – na łamach najnowszego wydania tygodnika „Wprost”.
W nowym „Wprost” także o kolejnej odsłonie sporu ekologów z myśliwymi. Tym razem to nie zwierzyna, tylko łowczy są na linii strzału. Organizacje proekologiczne chcą głębokich zmian w prawie, o których myśliwi nie chcą nawet słyszeć. Chcą mianowicie całkowitego zakazania udziału osób niepełnoletnich w polowaniach, bo uczy to akceptacji dla zabijania i zadawania bólu. Ekolodzy walczą też z ołowianym śrutem, którym myśliwi strzelają do ptactwa i drobnej zwierzyny. Ich akcja padła na podatny grunt: jest kampania wyborcza, a w Sejmie trwają prace nad nowelizacją prawa łowieckiego. Ustawę trzeba było zmienić, bo zakwestionował ją Trybunał Konstytucyjny. W zupełnie innej sprawie. Ale ekolodzy skorzystali z okazji. Przedstawili swoje żądania i chcą uczestniczyć w pracach sejmowej podkomisji, która zajmuje się projektem. Szczegóły tego sporu – w najnowszym wydaniu tygodnika „Wprost”.
We „Wprost” również o motocyklistach z klubu Nocne Wilki. To nie rosyjscy patrioci, ale bojówkarze Kremla, którzy mają krew na rękach. Aż trudno uwierzyć, że ich lider Aleksandr Załdostanow przez cztery lata pracował jako lekarz. Z lekarskiej przeszłości został mu tylko używany do dziś pseudonim Chirurg. W 1989 r. rzucił medycynę i założył pierwszy w ZSRR klub motocyklowy. Jego mafijno-polityczne wpływy rosły z roku na rok, ale przełom nastąpił w 2009 r., kiedy na zjeździe miłośników motoryzacji poznał samego Władimira Putina. Odtąd przedstawia się jako największy zwolennik Kremla, do tego krzewiciel idei prawosławnych, narodowych i wszechrosyjskich. Teraz Nocne Wilki chcą przejechać do Berlina, by w stolicy Niemiec uczcić 70. rocznicę zwycięstwa nad faszyzmem. Na łamach „Wprost” – pięć powodów, dlaczego nie powinniśmy ich wpuścić do kraju.
„Wprost” pisze także o modzie na szkolnictwo zawodowe. W tym roku szkolnym do liceów ogólnokształcących poszło mniej uczniów niż do zasadniczych szkół zawodowych i techników. Pierwszy raz od początków transformacji odwrócił się trend, zgodnie z którym coraz więcej uczniów chciało zdobywać wykształcenie ogólne. W ten sposób symbolicznie upadł mit, że jedynym sposobem na sukces zawodowy jest ogólniak, a potem studia. Paradoksalnie szkolnictwu zawodowemu może sprzyjać niż demograficzny. Szkoły muszą ze sobą konkurować. I albo się więc wreszcie ustawią twarzą do rynku pracy i znajdą sobie atrakcyjne zakłady, z którymi będą współpracować, albo upadną. Wielu dyrektorów szkół już to zrozumiało. „Czas zawodowców” – w najnowszym wydaniu tygodnika „Wprost”.
W nowym „Wprost” również o studiach MBA. Żeby opłacić kilka semestrów studiów Master of Business Administration, zwykły Polak musiałby oszczędzić 13 średnich pensji. Jednak to odkładanie ma sens, bo absolwentów czeka lepsza praca, wyższe zarobki i szybsza kariera. Obecnie Polacy mogą wybierać spośród ponad 50 programów prowadzonych przez niemal 40 uczelni – prywatnych i publicznych. Który z nich jest najlepszy? Na to pytanie odpowiedziało pół tysiąca największych polskich pracodawców. Odpowiedzi udzielali prezesi, wiceprezesi i specjaliści od spraw HR największych polskich firm. W poniedziałek we „Wprost” - ranking najlepszych studiów MBA według polskich pracodawców. Pierwsze miejsce zajął program oferowany przez Akademię Koźmińskiego. Szczegóły rankingu – w najnowszym „Wprost”.
A w cyklu „Marki polskie” - olsztyńska firma Zortrax, która została właśnie uznana za najlepszą w swojej branży na świecie. Działają zaledwie kilka lat, a już sprzedają swoje produkty w 49 krajach świata. A produkują… drukarki 3D. Zortraxu nie byłoby bez Rafała Tomasiaka i Marcina Olchanowskiego. Panowie znali się od lat, a z drukiem 3D po raz pierwszy zetknęli się w roku 2008 na targach Science and Technology w Hongkongu. Więcej - na łamach tygodnika „Wprost”.
Na łamach „Wprost” także o tym, że ludzie ostatecznie tracą prywatność w sieci. Nasz system rozpoznawania twarzy DeepFace ma dziś 97,25 proc. skuteczności – pochwalili się w zeszłym roku informatycy Facebooka. Oznacza to, że system rozpoznaje oblicza ze skutecznością tylko trochę niższą niż człowiek. A Google pochwaliło się w marcu, że ich system rozpoznawania twarzy FaceNet identyfikuje je poprawnie aż w 99,96 proc. przypadków! A więc lepiej niż człowiek. A jeśli w tłumie może rozpoznać nas Google, może to zrobić każdy. Wystarczy twoje imię i nazwisko przypisane do pojedynczego zdjęcia, a już można zacząć tworzyć uniwersalny „odcisk twarzy”. Szczegóły – w nowym „Wprost”.
Nowy numer „Wprost” trafi do kiosków w poniedziałek, 20 kwietnia 2015 r. E-wydanie tygodnika będzie dostępne na stronie tygodnika (ewydanie.wprost.pl) oraz u dystrybutorów prasy elektronicznej, m.in. na witrynach e-kiosk (www.e-kiosk.pl), eGazety (www.egazety.pl) oraz Nexto (www.nexto.pl) i w aplikacjach na urządzenia mobilne.
Wydawcą tygodnika „Wprost” jest AWR „Wprost”, spółka zależna giełdowej spółki PMPG Polskie Media SA (GPW: PMPG). Bieżące informacje ze spółki na www.pmpg.pl oraz na profilach w serwisach Twitter: https://twitter.com/PMPG_PL i Facebook: https://www.facebook.com/PMPG.SA.